Sprawa jest poważna, a fakty nieubłagane. Jedna z trzech najlepszych drużyn piłkarskich na Warmii i Mazurach, najlepsza w 170-tysięcznym mieście wojewódzkim, jakim jest Olsztyn, nie ma gdzie trenować.
Sytuacja, z jaką borykają się piłkarze OKS 1945 Olsztyn, pogarsza się z roku na rok. Główne boisko Ośrodka Sportu i Rekreacji przy al. Piłsudskiego jest w kiepskim stanie, a treningowe praktycznie nie nadaje się do użytku. Dla każdego, kto miał okazję wejść na ten plac, sprawa jest jasna, a pierwsza diagnoza prosta - fatalne jest przede wszystkim podłoże. Dodatkowo sprawa jest permanentnie zaniedbywana; boisko nie jest cyklicznie koszone, wałowane, nie stosuje się żadnych środków. Po prostu: mimo,że na stadionie zatrudnionych jest czterech pracowników Ośrodka Sportu i Rekeracji, to można stwierdzić, że ta płyta nie ma gospodarza! To nie jest trawnik, to jest prawdziwy obraz nędzy i rozpaczy.
Kwestię treningu komplikuje piłkarzom OKS 1945 fakt, że corocznie, zarówno po zakończeniu rundy jesiennej, jak też w przerwie letniej, zarówno płyta główna, jak i boczna przechodzą renowację i są wyłączone z eksploatacji. Co oznacza słowo "renowacja", to najlepiej widać na zdjęciu...
Kwestia dwóch boisk przy Piłsudskiego jest nierozwiązywalna od dobrych kilku lat. OKS 1945 od dłuższego czasu nie rozegrał w okresie przygotowawczym żadnego sparingu w Olsztynie, bo przecież boiska są w remoncie. Pół biedy, choć przecież to wstyd dla miasta wojewódzkiego. Gorzej, że przecież trener Andrzej Nakielski codziennie musi prowadzić proces treningowy, by przygotować zespół do rozgrywek III ligi. Gdzie ma to robić? - Czasami próbujemy wejść na boczne boisko, ale zajęcia na takiej nawierzchni nie mają sensu. Na główne nie możemy wchodzić, bo przecież trwa remont. Trenujemy więc na zakolach za bramkami i to jest problem. Bo jak ćwiczyć rozegranie ataku, jakieś stałe fragmenty gry? - mówi Nakielski.
Jak tę kwestię postrzega dyrektor OSiR Jerzy Litwiński?
- Problem istnieje i ja to wiem. Ale przecież nie mogę odpowiadać za to, że ktoś kiedyś spartaczył robotę, wykonując to boisko treningowe. Wiadomo, że tam jest zbyt mała warstwa ziemi, że to nie jest ziemia odpowiedniej jakości, na której trawa by się odpowiednio korzeniła. Ja to wiem, tylko co z tego? A na boisko główne piłkarze na razie nie mogą wejść, bo zaraz po zakończeniu poprzedniego sezonu dosiewaliśmy tam trawę i wejście z treningami zniszczyłoby tę robotę. Tak się robi od lat - wyjaśnia Litwiński.
Gazeta Olsztynska.