Albo nowy zarząd, albo… koniec piłki w Olsztynie!
- Na koniec sezonu, 6 czerwca, musimy mieć nowy zarząd. Jeżeli nie znajdę chętnych do tworzenia zarządu, ani ludzi do szukania sponsorów, to obawiam się najgorszego – nie owija w bawełnę Marek Szter, kurator OKS 1945 Olsztyn. Ten drugi scenariusz wydaje się niestety coraz bardziej realny.
Po prostu brak sponsorów
Kurator Marek Szter próbuje ratować OKS od listopada ubiegłego roku. Sporo spraw, szczególnie finansowych, udało mu się poukładać, ale niestety – sytuacja klubu wydaje się prawie beznadziejna.
- Na 200 tys. osób w mieście, nikt nie ma pomysłu na funkcjonowanie piłki w Olsztynie! - rozkłada bezradnie ręce Andrzej Królikowski, dyrektor OKS. - Ludzie nie kwapią się do tego, by wejść do zarządu. Są dwie, trzy propozycje kandydatur, ale tu potrzeba ludzi, którzy coś wniosą. Z takim nastawieniem, jak jest teraz prawdopodobnie niedługo nie będzie piłki w Olsztynie… - prognozuje Królikowski. - Wierzę, że tak nie będzie, ale jeżeli rzeczywiście tak miałoby się stać, to w takim razie należałoby się zastanowić, co dalej z grupą kilkuset chłopców, którzy trenują u nas w klubie? - pyta retorycznie Szter. - Pytań jest zresztą mnóstwo, ale pewne jest, że w tej chwili największym problemem klubu jest brak sponsorów. Jeszcze trzy, cztery lata temu małych sponsorów było przecież tylu, że miasto wcale nie musiało być głównym sponsorem - zauważa kurator.
Z pomysłem, a nie do likwidacji
Alternatywą - podobnie, jak ostatnio w Elblągu - mogłoby być oddanie klubu w ręce kibiców, ale Szter twierdzi, że od kiedy objął klubowy ster, nie miał okazji rozmawiać z fanami olsztyńskiego futbolu. Być może ich - podobnie zresztą, jak i innych potencjalnych członków nowego zarządu - odstrasza perspektywa przyjęcia na siebie klubowych długów i odpowiadania za nie własnym majątkiem, w razie upadku stowarzyszenia.
- Myślę, że za stare zobowiązania nikt, kto przyjdzie do klubu nie będzie odpowiadać w ten sposób - uspokaja jednak Szter.
- Poza tym nowy zarząd ma przyjść z nowym pomysłem, a nie po to, żeby likwidować klub - podkreśla, mimo wszystko zdeterminowany, Królikowski.
Licencja prawdę o klubie powie
Oprócz masy zmartwień jest jednak i jakiś pozytyw. Otóż zadłużenie olsztyńskiego klubu jest dziś o wiele mniejsze niż jeszcze kilka miesięcy temu, gdy klub przejmował kurator. Wówczas mówiło się długu sięgającym o około 400 tys. złotych. Dziś kwota ta jest o niemal jedną czwartą mniejsza, a zadłużenie wobec Urzędu Skarbowego i ZUS-u jest tylko śladowe. Zaległości są już tylko praktycznie wobec byłych pracowników klubu i agencji ochroniarskich.
- Najważniejsze długi zmalały i to wszystko jest do wyprowadzenia – przekonuje Szter. - Z wieloma wierzycielami udało się poustalać rozsądne sposoby i terminy spłat, bo przecież oni chcą te zobowiązania odzyskać. Problemem jest jednak to, że brakuje nam teraz środków na bieżącą działalność.
Wkrótce klub będzie składać wniosek o wydanie licencji na przyszły sezon. Jeżeli ją otrzyma, to znaczy, że z OKS nie jest tak źle, jak wielu się wydaje. Jeśli nie, to… piłkę w Olsztynie - podobnie, jak siedem lat temu, gdy przestawał istnieć dawny Stomil - trzeba będzie budować od nowa.
Piotr Gajewski
futbolnews.pl
Jakimi bzdurami raczą nas działacze, to aż przykro o tym pisać. Nie będę robił reklamy poprzednim prezesom, ale uważam, że powinni znaleźć się winni tragicznej sytuacji OKS-u. Jestem za postawieniem do odpowiedzialności (chociaż publicznej) osób odpowiedzialnym za doprowadzenie klubu na skraj bankructwa. Nie obchodzi mnie teraz, czy to wina p.o. prezesa pana Mieczysława L., prezesa Grzegorza K., dyrektora Andrzeja K. czy nawet i zasiedziałego kuratora Marka Sz. Jako kibice oczekujemy prawdy - chcemy wiedzieć, kto swoją niegospodarnością doprowadził do takiego stanu. Czy to tak wiele?
Jak mówi pan dyrektor, "na 200 tys. ludzi nikt nie ma pomysłu na zarządzanie klubem". To co w takim razie robi on z kuratorem? Jaki pomysł na prowadzenie klubu mieli ww. pracownicy, prezesi, p.o. prezesa, itd.? Może trzeba powrócić do ich świetnych idei?
Pan kurator opowiada jakieś pierdoły, że się "nie miał okazji się spotkać z kibicami". A to ciekawe. Pytam się: gdzie są ci kibice, skoro tak trudno jest się z nimi spotkać?! Na Księżycu siedzą czy może wiecznie ukrywają się w kanalizacji przed lokalnym rywalem?! Kibice to akurat byli zawsze pod ręką, zawsze najbliżej, dlatego nie rozumiem, co stało na przeszkodzie, by przez te trzy miesiące (lub więcej) poświęcić raz godzinę lub dwie na takie spotkanie. Kibice oczywiście nie mają nic do zaoferowania ($$$), także lepiej jest się spotykać z naszymi "lobbystami", radnymi, kochającymi sport panami menedżerami, prezydentami, radnymi, byłymi sędziami, byłymi prezesami OKS 1945, itd.
Rozkradli nam klub po raz drugi - ewenement na skalę światową. O tym będą pisać jeszcze po naszej śmierci, bo to jest precedens w skali kraju. Gratuluję z tego miejsca wszystkim osobom przyczyniającym się czynnie do upadku Stomilu i tym, którzy swoją cegiełkę dołożyli do obecnej sytuacji OKS 1945. Z perspektywy czasu możemy tylko się kłócić, czy tworzenie czegoś pod nazwą OKP Warmia i Mazury, a potem OKS 1945 to było trafione posunięcie.
Do trzech razy sztuka?