Oprawa rzeczywiście, jakiej Olsztyn jeszcze nie widział
Brak jakichś długich przestojów w dopingu, do którego podłączyła się kryta, też nieźle nakręcając doping.
Kibice nie zawiedli, piłkarze trochę na pewno. Dobry mecz Grygorowicza, który miał dużo szczęścia przy jednym wyjściu na 20. metr, gdy chciał wybić piłkę głową, a ta "siadła" i praktycznie wcale nie odbiła się od ziemi.
Obrona nie najgorzej, widać było poprawę koncentracji Rzeźnikiewicza, który nie popełniał już prostych błędów, ale za to wyręczył go w drugiej połowie Aziewicz, trzy razy fatalnie kiksując pod własnym polem karnym. Zauważyłem jeszcze, że gdy skrzydłowi Radomiaka wyszli wyżej, często Zakierski łamał linię obrony i bliżej bramki Grygorowicza było czterech rywali, a tylko trzech naszych obrońców.
Więcej oczekiwałbym od skrzydeł, bo dotychczas były one naszą najmocniejszą stroną, to wczoraj zupełnie nie istniały, jedynie nieliczne akcje Podhorodeckiego czy Harmacińskiego lub Spychały. Mikłowski chyba nie przeciął żadnej prostopadłej piłki, a przecież jest to (podobno) defensywny pomocnik. Lech mógł podwyższyć na 2:0, ale wbiegł w polu bramkowym Radomiaka między kilku rywali i stracił piłkę. Harmacińskiego należy pochwalić za bramkę, bo znalazł się w polu karnym, ale w środku pola, jak i na skrzydle nic nie pokazał. Napastnicy trochę niemrawi, Szypulski powinien chyba dostawać więcej szans.