Okręgówka 2008/2009
Moderatorzy: Kyniu, Luka, Moderatorzy
znowusz awans
mówili ze mecze z kandydatami do awansu a cos mi tu mówi ze to kandydat do awansu ograł kolejnego rywala
uuuuuułłuu
Stomilowcy w 4 lata z b-klasy walczą o 4 lige. 7-1 w derby potwierdza. wykonuja kawał dobrej roboty
[center]Pogrom w derbach Olsztyna z 64-letnią historią
Historia derbowych pojedynków Stomilu i Warmii Olsztyn liczy już 64 lata. Od początku w mieście rządziła Warmia. Stomil doszedł do głosu w latach siedemdziesiątych gdy powstała fabryka opon. Jego dominacja trwa do tej pory. 30 sierpnia rezerwy OKS pokonały - w okręgówce - Warmię aż 7:1.
15 lipca 1945 roku, z okazji 535 rocznicy bitwy pod Grunwaldem, na Stadionie Leśnym w Olsztynie stanęły naprzeciwko siebie zespoły kolejarzy oraz pracowników „Społem”. To spotkanie było pretekstem do powołania dwóch klubów, Kolejowego Klubu Sportowego, czyli późniejszej Warmii oraz Olsztyńskiego Klubu Sportowego „Warmiak”, z którego potem powstał Stomil (obecnie jego spadkobiercą jest OKS 1945 Olsztyn).
- Przez lata w mieście rządziła Warmia - wspomina Janusz Porycki, zasłużony działacz, a od lat kronikarz olsztyńskiego sportu. - Gdy na początku lat siedemdziesiątych powstała fabryka (Olsztyński Zakład Opon Samochodowych, obecnie Michelin - przyp. red.) zaczęła się dominacja Stomilu - dodał Porycki.
Co ciekawe, na szczeblu centralnym, czyli co najmniej w III lidze, Stomil i Warmia spotykały się ze sobą tylko cztery razy. W sezonie 1970-71 kibicom po raz pierwszy zaprezentował się OKS-OZOS. W lidze grała również Warmia, ale oba zespoły ze stolicy Warmii i Mazur nie były zbyt silne, dlatego spadły z ligi. Warmia zajęła trzynaste miejsce, a Stomil piętnaste. W bezpośrednich meczach to jednak drużyna grająca pod patronatem OZOS wypadła lepiej (0:0 i 1:0).
Po raz drugi ligowe derby Olsztyna kibice zobaczyli w sezonie 1979-80, również na "trzecim froncie". Tym razem to Stomil był wyżej, Warmia dołowała i ostatecznie drużyna z al. Sybiraków nie zakwalifikowała się do nowej, zreorganizowanej III ligi - spadła szczebel niżej. W bezpośrednich grach Stomil wygrał 3:0 i 1:0.
30 sierpnia 2009 roku, na boisku ze sztuczną nawierzchnią na olsztyńskich Dajtkach, naprzeciwko siebie stanęły jedenastki OKS II Olsztyn (rezerwy OKS 1945 Olsztyn) i Warmii Olsztyn. Mimo, że oba zespoły radzą sobie w tym sezonie bardzo dobrze w grupie I warmińsko-mazurskiej okręgówki, a przed meczem więcej punktów na koncie miała Warmia, to rezerwy OKS rozgromiły rywala zza miedzy aż 7:1!
- Co tu dużo mówić? Byliśmy słabsi, a rywale odnieśli zasłużone zwycięstwo - powiedział Janusz Czerniewicz, trener Warmii. - Zadecydowało chyba doświadczenie, bo w OKS grają przecież tacy piłkarze jak Wojtek Stryżko, Tomek Długołęcki czy Sławomir Przybyliński, a w meczu z nami dodatkowo wzmocnił ich Sebastian Spychała z pierwszego zespołu. Moi chłopcy przegrali to spotkanie chyba już w szatni, ale ja też chylę czoła przed rywalem - dodał Czerniewicz.
Na pocieszenie trenerowi Czerniewiczowi pozostał fakt, że do meczu z OKS jego zespół był niepokonany od trzynastu kolejek. - Szkoda tylko, że przerwaliśmy naszą serię w takim stylu - wzdychał szkoleniowiec.
W znacznie lepszym nastroju po ostatnim gwizdku sędziego był Łukasz Gomoła, obrońca OKS i jednocześnie… członek zarządu OKS 1945, odpowiedzialny za drużynę rezerw, którego jednak zabrakło na boisku.
- Nie zagrałem z dwóch powodów - powiedział Gomoła. - Po pierwsze ze względu na uraz, którego nabawiłem się w ostatnim meczu w Bartoszycach. Po drugie dlatego, że złość po kontuzji wyładowałem na przeciwniku, dostałem czerwoną kartkę i w sumie… słusznie pauzowałem - dodał Gomoła.
To, że nie grał, nie oznacza, że nie przeżywał spotkania. Wręcz przeciwnie. - Denerwowałem się jeszcze bardziej niż na boisku, ale na szczęście po dwudziestu minutach było po meczu, prowadziliśmy 4:0 - oznajmił Gomoła. - Hokejowy wynik może wskazywać, że spięliśmy się specjalnie na Warmię, ale my ten mecz traktowaliśmy jak każdy inny. Byliśmy mocno zdeterminowani, bo chcieliśmy udowodnić, że porażka 1:4 w Bartoszycach, to był przypadek - zakończył Gomoła.
Piotr Gajewski
[/center]
źr. futbolnews
Historia derbowych pojedynków Stomilu i Warmii Olsztyn liczy już 64 lata. Od początku w mieście rządziła Warmia. Stomil doszedł do głosu w latach siedemdziesiątych gdy powstała fabryka opon. Jego dominacja trwa do tej pory. 30 sierpnia rezerwy OKS pokonały - w okręgówce - Warmię aż 7:1.
15 lipca 1945 roku, z okazji 535 rocznicy bitwy pod Grunwaldem, na Stadionie Leśnym w Olsztynie stanęły naprzeciwko siebie zespoły kolejarzy oraz pracowników „Społem”. To spotkanie było pretekstem do powołania dwóch klubów, Kolejowego Klubu Sportowego, czyli późniejszej Warmii oraz Olsztyńskiego Klubu Sportowego „Warmiak”, z którego potem powstał Stomil (obecnie jego spadkobiercą jest OKS 1945 Olsztyn).
- Przez lata w mieście rządziła Warmia - wspomina Janusz Porycki, zasłużony działacz, a od lat kronikarz olsztyńskiego sportu. - Gdy na początku lat siedemdziesiątych powstała fabryka (Olsztyński Zakład Opon Samochodowych, obecnie Michelin - przyp. red.) zaczęła się dominacja Stomilu - dodał Porycki.
Co ciekawe, na szczeblu centralnym, czyli co najmniej w III lidze, Stomil i Warmia spotykały się ze sobą tylko cztery razy. W sezonie 1970-71 kibicom po raz pierwszy zaprezentował się OKS-OZOS. W lidze grała również Warmia, ale oba zespoły ze stolicy Warmii i Mazur nie były zbyt silne, dlatego spadły z ligi. Warmia zajęła trzynaste miejsce, a Stomil piętnaste. W bezpośrednich meczach to jednak drużyna grająca pod patronatem OZOS wypadła lepiej (0:0 i 1:0).
Po raz drugi ligowe derby Olsztyna kibice zobaczyli w sezonie 1979-80, również na "trzecim froncie". Tym razem to Stomil był wyżej, Warmia dołowała i ostatecznie drużyna z al. Sybiraków nie zakwalifikowała się do nowej, zreorganizowanej III ligi - spadła szczebel niżej. W bezpośrednich grach Stomil wygrał 3:0 i 1:0.
30 sierpnia 2009 roku, na boisku ze sztuczną nawierzchnią na olsztyńskich Dajtkach, naprzeciwko siebie stanęły jedenastki OKS II Olsztyn (rezerwy OKS 1945 Olsztyn) i Warmii Olsztyn. Mimo, że oba zespoły radzą sobie w tym sezonie bardzo dobrze w grupie I warmińsko-mazurskiej okręgówki, a przed meczem więcej punktów na koncie miała Warmia, to rezerwy OKS rozgromiły rywala zza miedzy aż 7:1!
- Co tu dużo mówić? Byliśmy słabsi, a rywale odnieśli zasłużone zwycięstwo - powiedział Janusz Czerniewicz, trener Warmii. - Zadecydowało chyba doświadczenie, bo w OKS grają przecież tacy piłkarze jak Wojtek Stryżko, Tomek Długołęcki czy Sławomir Przybyliński, a w meczu z nami dodatkowo wzmocnił ich Sebastian Spychała z pierwszego zespołu. Moi chłopcy przegrali to spotkanie chyba już w szatni, ale ja też chylę czoła przed rywalem - dodał Czerniewicz.
Na pocieszenie trenerowi Czerniewiczowi pozostał fakt, że do meczu z OKS jego zespół był niepokonany od trzynastu kolejek. - Szkoda tylko, że przerwaliśmy naszą serię w takim stylu - wzdychał szkoleniowiec.
W znacznie lepszym nastroju po ostatnim gwizdku sędziego był Łukasz Gomoła, obrońca OKS i jednocześnie… członek zarządu OKS 1945, odpowiedzialny za drużynę rezerw, którego jednak zabrakło na boisku.
- Nie zagrałem z dwóch powodów - powiedział Gomoła. - Po pierwsze ze względu na uraz, którego nabawiłem się w ostatnim meczu w Bartoszycach. Po drugie dlatego, że złość po kontuzji wyładowałem na przeciwniku, dostałem czerwoną kartkę i w sumie… słusznie pauzowałem - dodał Gomoła.
To, że nie grał, nie oznacza, że nie przeżywał spotkania. Wręcz przeciwnie. - Denerwowałem się jeszcze bardziej niż na boisku, ale na szczęście po dwudziestu minutach było po meczu, prowadziliśmy 4:0 - oznajmił Gomoła. - Hokejowy wynik może wskazywać, że spięliśmy się specjalnie na Warmię, ale my ten mecz traktowaliśmy jak każdy inny. Byliśmy mocno zdeterminowani, bo chcieliśmy udowodnić, że porażka 1:4 w Bartoszycach, to był przypadek - zakończył Gomoła.
Piotr Gajewski
[/center]
źr. futbolnews