Mecz mógł się podobać, ale mogliśmy stracić kilka bramek, gdyby nie interwencje Zbyszka Małkowskiego. Wszyscy grali przyzwoicie, jedni lepiej, drudzy gorzej.
Za mało biegał Piesio, ale w drugiej połowie zaczął nieźle rozrzucać piłki, więc można mu wybaczyć. Niewidoczny Suchy. Często ślizgał się Koprucki, przez co było parę groźnych akcji dla Concordii.
Cieszą aż trzy bramki. Ruszkul dobry mecz - nie spodziewałem się. Bramkę trochę przyfarcił, bo mu piłka odskoczyła, ale zachował zimną krew
![Very Happy :D](./images/smilies/icon_biggrin.gif)
Ważny gol Alancewicza, który uspokoił całą sytuację.
No i wreszcie muszę pochwalić Wróblewskiego za tę asystę - nie spodziewałem się, ale zawalczył do końca, no i się opłacało. To chyba pierwsza jego akcja, po której "coś" się zdarzyło.
Martwi to, że napastnicy nie mają sytuacji - jedną miał Ruszul, Łukasik żadnej, ale bramkę strzelił. Różowicz też nie zachwycił.
Kolejny raz, w kolejnym meczu, w drugiej połowie, liniowy przy SBN-ie sygnalizuje jakieś urojone spalone. To chyba z piąty mecz z rzędu, w którym liniowy zabiera nam co najmniej jedną bramkę i ze trzy dogodne okazje do strzelenia gola.